SŁUCHowisko, odc. 4


Poprzedni tydzień spędziłem na odsłuchu składanek z najlepszymi przebojami autorstwa kilku uznanych artystów. Swoje odczucia rozłożę pewnie pomiędzy dwa osobne działy (zarówno SŁUCHowisko, jak i recenzje płytowe), lecz w tym, kolejnym już odcinku, znajdziecie opis dwóch takich albumów. Składanki to niekoniecznie moja bajka, ale czasami miewam na nie chęć. I tak stało się tym razem. Zachęcam więc do lektury oraz przemyśleń odnośnie zawartości tekstu. Może okaże się on inspirujący dla Was? Albo przynajmniej skłoni do sięgnięcia po inne wydawnictwa opisanych niżej muzyków? 

John Mellencamp - The Best That I Could Do 1978–1988

Rok wydania: 1997
Ulubione utwory: "Hurts So Good", "Pink Houses", "Authority Song"

John Mellencamp jest legendą amerykańskiego rocka. Jest także symbolem patriotyzmu, tak silnie zakorzenionego w amerykańskiej kulturze. Niezmiennie ubolewam więc, że w naszym kraju wciąż mało wiemy (i wiedzieć chcemy) na temat jego twórczości. Niniejszy album jest zresztą jej podsumowaniem, obejmującym lata 1978-1988. Odsłuch tej płyty był przyjemnością, choć dobór materiału trochę mnie zawiódł. Dużo tu szybkich i żwawych rytmów, a mało chwil wytchnienia. W efekcie tego, już na finiszu, poczułem się zmęczony, co jak dotychczas nie było normą, gdy chodzi o muzykę Johna. Reasumując jednak, "The Best That I Could Do" jest niewątpliwie tym, czym być powinno - zbiorem przebojów (tych wczesnych i tych późniejszych) z bogatej dyskografii artysty. Szkoda jedynie koncepcji, jaką tu przyjęto, bo mogło wyjść nieco lepiej. Dla tych, co jeszcze nie poznali, pozycja obowiązkowa. Dla tych, co znają, cóż... w ramach przypomnienia.


--------------------------------------------------

Extreme - The Best of Extreme: An Accidental Collocation of Atoms?

Rok wydania: 1998
Ulubione utwory: "Decadence Dance", "Stop The World", "More Than Words"

Drogą kontrastu dla opisanego wyżej wydawnictwa, album the best of innej natury. Znacznie ciekawszy, zróżnicowany, mocno angażujący słuchacza. Chodzi o dokonania zespołu Extreme, dokładniej o cztery ich pierwsze płyty, bowiem to one są fundamentem niniejszej składanki. Lubię ten album, zwłaszcza w podróży, gdyż daje pozytywnego kopa. Są tu najlepsze z najlepszych nagrań, zebrane w sensowny sposób. Wspaniała płyta dla fanów grupy i świetne wprowadzenie dla nowicjuszy. Kupić (bo tania) i słuchać (bo warto). Zresztą, Extreme zawodzi rzadko. Polecam.


Komentarze

Popularne posty