W ogniu 10 pytań: Obsidian Mantra
Obsidian Mantra - pochodząca z Wielkopolski deathmetalowa formacja utworzona w roku 2014. Ich najnowsza płyta "As We All Will" ukazała się we wrześniu br. Jest to trzeci album w dorobku płytowym zespołu i temat główny niniejszego wywiadu. W ogień 10 pytań wszedł Mateusz Witan - gitarzysta grupy. Zapraszam do lektury.
"As We All Will" - Wasz najnowszy krążek jest już trzecim w portfolio Obsidian. Jakie cele przyświecały Wam tym razem, podczas pracy nad jego powstaniem?
Zależało nam na zwięzłej i krótszej, za to bardzo treściwej formie. Od początku zamierzaliśmy nagrać szybki, skupiony i agresywny album. Od "Existential Gravity" i "Minds Led Astray" odróżnia się on nie tylko na tle muzycznym, ale i wizualnym, jak łatwo zauważyć. Mimo tych różnic (wynikających na pewno też częściowo ze zmiany składu oraz funkcji w zespole) nadal konsekwentnie robimy swoje, w związku z czym "As We All Will" jest naturalną kontynuacją naszej twórczości.
Album trafił do słuchaczy ponad miesiąc temu. Czy oczekiwania, które mieliście pierwotnie doczekały się spełnienia?
Jesteśmy bardzo zadowoleni, gdyż album w stosunku do naszych poprzednich cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem już na samym starcie. Pojawiło się też sporo recenzji więc "machina działa", a dla nas to najlepsza nagroda.
Smutek, mroki ludzkiej egzystencji to spiritus movens wspomnianej płyty. Skąd ta fascynacja naturą człowieka? Jakie wnioski płyną dla nas z Waszej analizy?
Fascynacja naturą człowieka... Wiesz, sami jesteśmy ludźmi, a otaczający nas świat nie zawsze jest kolorowy i pozytywny. Metal na ogół nieczęsto prawi o radości. Do wniosków natomiast należy dochodzić samemu – nie podajemy niczego na tacy. Piękno jakiejkolwiek sztuki polega na możliwości jej własnej interpretacji.
Opisując świat emocji, też go współtworzycie. Które z nich więc towarzyszą Wam najczęściej w trakcie wspólnej pracy w studio?
Podczas pracy w studio mogą targać nami różne emocje. Na ogół jednak jest to czas pełen skupienia i odcięcia od otoczenia. Przyznam, że sam proces komponowania i nagrywania to generalnie mój ulubiony moment. Jest jak czysta karta, nowy zestaw "pędzli i dłut" – w tym momencie od Ciebie zależy jakiego kształtu nadasz swojej rzeźbie. To kurewsko ekscytujące, tym bardziej, że nigdy nie masz do końca pewności jaki będzie finalny efekt końcowy.
Wasza twórczość nie jest stałą, zmienia się, ewoluuje. Czy ten proces poszukiwań dobiegł wreszcie końca?
W mojej opinii nie jesteśmy raczej z natury typami nieustannych poszukiwaczy. Mamy już swoje lata i względnie ukształtowaną świadomość muzyczną. Tak jak wspominałem wcześniej, nawet mimo odświeżonej formy nadal robimy swoje bez zbędnego planowania. Nie mam pojęcia dokąd nas to zaprowadzi w przyszłości – i to jest najlepsze. Dojrzewamy, rozwijamy się, inspirujemy innymi rzeczami niż 10 lat temu… Wiesz, gdybyś dał mi dziś możliwość posłuchania naszej płyty z przyszłości to chyba bym Ci odmówił – nie chciałbym psuć sobie niespodzianki.
Zapytałem o to, bowiem nowy album kipi od pomysłów. Co wyróżnia jego brzmienie na tle innych Waszych płyt?
Na pewno jest dużo bardziej bezwzględne, agresywne, brutalne i „wulgarne” niż na wcześniejszych albumach. Gęste kompozycje wymuszają jednocześnie czytelności od brzmienia, co myślę że udało nam się dobrze wyważyć na "As We All Will".
Jako zespół istniejecie równe 10 lat. W jaki sposób czas ten zmienił Wasze nastawienie do przemysłu muzycznego w Polsce?
Przede wszystkim należy zacząć od tego, że w przypadku "As We All Will" pierwszy raz weszliśmy we współpracę z labelem. W wydaniu albumu pomogła nam Via Nocturna. Poprzednie płyty wydawaliśmy własnym sumptem, przez co napotkaliśmy pewne ograniczenia związane z promocją. Tym razem mam poczucie że wszystko "siedzi na swoim miejscu". Polska to naprawdę mocna reprezentacja w metalowej dyscyplinie – mega fajnie jest być jej częścią.
Ta dekada sprzyja też refleksji. Czego dowiedzieliście się na swój temat przez te lata działalności artystycznej?
Ja i Kacper Kajzderski wspólnie założyliśmy Obsidian Mantra. Wcześniej współtworzyliśmy też inne projekty muzyczne. Zastanawiam się, czy faktycznie można czegoś jeszcze się o sobie dowiedzieć po dwudziestu latach znajomości. Ale zupełnie poważnie – uważam że gram ze świetnymi ludźmi pełnymi pasji. Kacper, jako kompozytor z wykształcenia zawsze ma rację w kwestiach estetyki muzycznej, Wróbel natomiast jest cholernie ambitny i zawzięty – bardzo dużo sam od siebie wymaga. Obaj mnie inspirują. Myślę, że w pewien sposób wszyscy nawzajem się napędzamy.
Rozpoczęliśmy od celu, co więc staje się dziś celem głównym dążeń Obsidiana?
Powtarzałem to już wielokrotnie w innych wywiadach, ale naszym głównym celem niezmiennie od lat jest tworzenie muzyki jakiej sami chcielibyśmy słuchać. Jak wszyscy artyści chcielibyśmy docierać do coraz większej liczby słuchaczy, zyskując ich szacunek. I tyle – nic więcej, po prostu trwać i robić swoje.
Gdzie widzicie zatem siebie za kolejnych 10 lat?
Tutaj mogę mówić jedynie za siebie. Chciałbym, żeby życie pozwoliło nam dalej robić muzykę, nagrywać płyty i grać koncerty. Nie marzę o wielkiej sławie i globalnym rozgłosie – życzyłbym nam niekończącej się weny, nieustającej możliwości i chęci wyrażania siebie poprzez muzykę.
Komentarze
Prześlij komentarz