W ogniu 10 pytań: Natalia Łotecka


Natalia Łoteckawokalistka, instrumentalistka i autorka tekstów, której pierwsza płyta - album EP „Bunt 22” - miała swoją premierę w sierpniu 2025 roku. O projekcie tym oraz o muzycznej pasji rozmawialiśmy z Natalią w ramach cyklu „W ogniu 10 pytań…”. Serdecznie polecam lekturę wywiadu oraz zachęcam do zapoznania się z twórczością Artystki.


Podobno sposób w jaki doświadczamy świata związany jest z jego bezpośrednim odbiciem w nas samych. Jeśli twierdzenie to uznamy za pewnik, jaka jest Twoja ocena świata, w którym przyszło nam teraz żyć?


Wydaje mi się, że żyjemy w bardzo ciekawym świecie, który stawia przed nami wiele wyzwań. Lubię rzeczywistość, w której żyję. Czuję, że nic mnie nie ogranicza i wiele zależy ode mnie. Ta wizja sprawczości sprawia, że łatwiej mi się podnieść po porażce i na nowo spróbować. Oczywiście, nie wszystko co nas otacza jest dla mnie optymistyczne, ale staram się nie skupiać za długo na zagadnieniach, na które nie mam wpływu. Lubię wstawać z myślą, że dzisiaj może być inaczej niż było wczoraj. 

 

Rozpoczęliśmy refleksyjnie, gdyż słowo refleksja zdaje się doskonale oddawać sedno Twojej twórczości. Nowy singiel „Jeśli to nie tak” jest tego idealnym przykładem, opowiada o próbie pogodzenia się z otaczającą nas rzeczywistością. Jak często sięgasz w głąb siebie pisząc kolejne teksty? Czy osobiste doświadczenia stanowią główną inspirację dla Twoich utworów?


Niewątpliwie tak. Często piszę o sobie i o doświadczeniach, które aktualnie zajmują moje myśli. Pisanie zawsze pomagało mi się rozprawić z tematem. Myślę, że dlatego zaczęłam pisać. Nigdy nie musiałam się silić ani zmuszać, żeby siąść do nowego tekstu. Wiedziałam, że to mi pomaga i instynktownie sięgałam za długopis. „Jeśli to nie tak” to idealny przykład utworu, który powstał, bo już nie potrafiłam ze sobą inaczej rozmawiać. Poczułam, że odezwanie się do siebie samej w trzeciej osobie i zaadresowanie kilku bezpośrednich i bardzo szczerych słów będzie bardziej pomocne niż cykliczne prowadzenie w głowie monologu. Ostatnio zaczęłam jednak pisać utwory, które nie skupiają się tylko na odczuwanych przeze mnie emocjach. Rozdrapuję rany albo inspiruję się tym co zobaczę lub usłyszę. Staram się wychodzić z siebie, bo czuję, że umiejętność współodczuwania mnie rozwija i wzbogaca moją twórczość. 

 

Bycie artystą, dzielenie się sobą z publicznością to rodzaj bardzo intymnej relacji. Z tego też względu, pisarz James Michener nazywał artystów dewiantami, bowiem ich zachowanie - w jego ocenie - odbiega od normalności. Gdzie wyznaczona jest zatem granica pomiędzy uczciwością wobec odbiorców, a formą autoterapii? Czy w swej twórczości często się ograniczasz, analizujesz, co można, a czego nie wypada mówić?


Cała EP „Bunt 22” mówi o tym czego bałam się mówić. O próbie wpasowania się w to co powszechnie uważane jest za normalne, poukładane i bezpieczne. Wiem, że nie jest to dla mnie i z jakiegoś powodu odczuwam to pragnienie o wyjściu dalej. Staram się nie ograniczać. Uważam, że najwyższą wartością w twórczości jest szczerość. Nie analizuję, czy gdybym napisała coś inaczej byłoby to dla mnie bardziej lub mniej opłacalne.Nie wszystko musi się opłacać i z pewnością nie powinien to być główny motywator prowadzący do tworzenia muzyki. Gdy piszę utwór lub wychodzę na scenę całkowicie się odsłaniam. Istnieje możliwość, że jest to jakaś forma autoterapii, bo ciężko jest kłamać będąc tu i teraz ze swoimi emocjami.


Wraz z końcem sierpnia odbyła premiera Twojej pierwszej płyty - wspomnianego albumu EP, zatytułowanego „Bunt 22”. W swej definicji, bunt jest protestem wobec zasad, wartości lub autorytetów. Twój nowy krążek wpisuje się w tę narrację? Stanowi sprzeciw względem konkretnych postaw?


Mój „Bunt 22” jest buntem wobec gniotących nas oczekiwań i norm. Wracam w nim myślami do małej Natalii, która od początku wiedziała kim jest i nigdy się tego nie wstydziła. Jest buntem względem wiecznego słuchania rad i rozmyślania nad alternatywną wersją zdarzeń, która mogłaby się wydarzyć, gdyby tylko można było być inną osobą z odmiennym rozdaniem predyspozycji, celów i pragnień. Mówię „nie” powtarzaniu, że nie można czegoś zrobić, bo strach nas paraliżuje, żeby choćby spróbować. „Bunt 22” jest apelem, żebyśmy polubili się bać naszych marzeń tak samo jak uwielbiamy się bać na horrorze, bo nic nam nie grozi, a co, jeśli wyjdzie?

 

Te 5 utworów, trwających niemal 14 minut, to raczej mało, aby zaprezentować twórczość szerszej publiczności. Jaki więc odbiór albumu ze strony słuchaczy byłby dla Ciebie w pełni satysfakcjonujący?


Myślę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, stąd bardzo ciężko odpowiedzieć na takie pytanie. Jest to mój pierwszy mini album, z którego jestem dumna i cieszy mnie jego każde odsłuchanie. Oczywiście, nie zamierzam się zatrzymywać. Pracuję już nad nowym materiałem i kto wie, może płytą? Czas pokaże, ale nowe single są już jak najbardziej w planach i realizacji.

 

„Bunt 22” to również znakomita prezentacja Twoich umiejętności wokalnych oraz zmysłu muzycznego, który rozwijał się od najmłodszych lat. Twoje zamiłowanie do muzyki to efekt stopniowej ewolucji, czy może miłość od pierwszego dźwięku? Dziecięce pasje bywają zmienne i dość niestałe w uczuciach…


Bardzo dziękuję. Jeśli chodzi o moją przygodę z muzyką to trudno określić konkretny moment jej rozpoczęcia - zapewne go nie pamiętam. Śpiewałam od zawsze, na fortepianie zaczęłam grać w wieku 9 lub 10 lat. Ukończyłam także II stopień szkoły muzycznej we Wrocławiu w klasie fortepianu. Zawsze czułam, że chcę wiązać swoje życie z muzyką. Myślę, że teraz następuje u mnie proces ewolucji, ponieważ zaczęłam też interesować się produkcją muzyczną, aby móc w pełni realizować swoje muzyczne pomysły. Staram się ciągle rozwijać i myślę, że należę do osób stałych w uczuciach, bo nigdy nie pomyślałam o porzuceniu muzyki na poważnie.



Śpiewasz od serca, z sercem na dłoni i trafiasz do serc odbiorców. To dużo, jak na początek profesjonalnej kariery. Gdzie widzisz siebie za 5 lat od tej chwili? Czy masz już gotowy scenariusz?


Myślę, że 5 lat to za daleko, żebym wybiegała aż tam myślami, lecz z pewnością chcę się widzieć na scenie i w studio współpracującą z inspirującymi artystami. Na pewno planuje wydanie nowego materiału w nadchodzącym roku. Dużo koncertów i rozwoju muzycznego. Zbieranie doświadczenia i poznawanie innych młodych artystów. Może znalezienie labelu? Kto wie. Nigdy nie widziałam siebie nigdzie indziej, stąd moja odpowiedź jest bardzo przewidywalna i nudna. 

 

Jako, że koniec wywiadu zbliża się nieuchronnie uczyńmy go nieco przekornym – opisz nam proszę przedmiot, który najpełniej wyraża Twoją osobowość.


Ciężkie pytanie, ale ciekawe. Nigdy nie myślałam do jakiego przedmiotu mogłabym porównać swoją osobowość, ale może - pianino? Myślę, że mam w sobie bardzo dużo odcieni i barw. Mogę być bardzo cicha, ale też bardzo głośna i wiele zależy od osoby, która „gra”. Umiem w polifonie, ale nie zawsze jestem rozmowna. Czasem się rozstroję i potrzeba kilku dobrych godzin, żeby wszystko wróciło do normy. No i nie lubię zmieniać miejsca, przywiązuję się, także lepiej mnie nie przestawiać. 

 

Wiemy, że jesteś refleksyjną osobą, ale czy lubisz być chwalona?


No jasne! Kto nie lubi? Każde miłe słowo ze strony moich słuchaczy jest dla mnie bardzo ważne. Doceniam każdą osobę, która udostępniła mój utwór dalej czy przyszła na koncert. To inspirujące mieć obok ludzi, którzy towarzyszą mi w tej przygodzie.

 

A gdybyś pochwalić miała samą siebie, jakich użyłabyś słów?


„Jestem z Ciebie dumna, że się nigdy nie poddajesz” - chyba po prostu tak. 


Zdjęcia: materiały prasowe.



Komentarze

Popularne posty