Recenzja: Gordon Brisker - My Son John (2001)

Gdybym miał opisać "My Son John" jednym krótkim zdaniem, rzekłbym że jest to niebywale spójny album. Do tego, radość z pracy nad tą płytą słyszalna jest w każdym z jej utworów. Gordon Brisker przekonuje bowiem, że choć perfekcjonizm jest dewizą jazzu, bez miłości do tworzenia muzyki traci swe atuty. Cieszy zatem to, co sprawia frajdę twórcom tejże płyty - gra dla siebie i odbiorcy krążka.

Dla Briskera był to zresztą bardzo ważny moment. Wracał, jako lider po okresie dłuższej przerwy i zaprosił do współpracy znanych mu muzyków. Co ciekawe, swą karierę artystyczną wiódł dotychczas innymi ścieżkami. Wspierał swym talentem różnych wykonawców, by w efekcie tego zbierać cenne doświadczenie. Na początku swej muzycznej drogi Gordon Brisker grywał na pianinie. Jako student w Cincinnati poznał jednak specyfikę gry na instrumentach dętych (z których upodobał sobie saksofon tenorowy). Koncertował regularnie, a po latach zajął fotel profesora w Berklee College of Music (później, po przeprowadzce do Australii nauczał w konserwatorium muzycznym w Sydney).

Płyta "My Son John" ukazała się nakładem wytwórni Naxos Jazz w roku 2001. Był to ostatni wydany za życia artysty album, bowiem jego następca - "Child's Play" trafił na półki sklepów muzycznych już po jego śmierci. Sposób artykulacji, oddechu, dynamiki, frazowania są u Briskera niemal idealne. A momentami - czego nie stara się ukryć sam zainteresowany - mamy tu odniesienia do twórczości Coltrane'a, choć dzieje się to w bardzo przystępny sposób.

Od pierwszej kompozycji (nazwanej rozmyślnie "The Open Path") słuchacz jest angażowany w paradę najróżniejszych pomysłów. Duża w tym zasługa Mike'a Nocka - pianisty słynącego ze świetnych aranżacji, którego pozyskał do tego projektu Brisker. Autorem większości utworów na płycie jest zresztą on sam, czyniąc wyjątek od tej reguły jedynie w trzech przypadkach (wspomniane "The Open Path" oraz nagrania "The Meaning Of The Blues" i "You Go To My Head"). Mój głód muzyki został zaspokojony po przesłuchaniu "Farewell Princess", którą uważam za moment topowy tej płyty. Cudowna, utrzymana w konwencji ballady kompozycja zwraca uwagę niezwykle subtelnym wykonaniem. Dźwięk saksofonu współgra z pozostałymi instrumentami, tworząc melancholijną atmosferę. "Farewell Princess" to idealna wizytówka płyty.

Do mankamentów tego wydawnictwa zaliczyłbym jednak zupełnie niepotrzebny moim zdaniem "Impetus", za którym oględnie mówiąc nie przepadam. Całość przypomina tu trochę pościg za odjeżdżającym pociągiem - bywa szybko i chaotycznie, a efekt końcowy nie daje satysfakcji. Myślę, że chęć urozmaicenia materiału tym razem przekroczyła zbyt wiele mostów. Chwile słabości na dobrych płytach zdarzają się jednak często i nie należy oceniać ich wyłącznie w takim kontekście.

Gordon Brisker to kolejny już muzyk jazzowy, którego zmuszony jestem określić mianem wybitnego, acz niedocenianego artysty. Za życia rozpoznawany był przede wszystkim pośród kolegów z branży, zaś jego płyty nie sprzedawały się na poziomie gwarantującym miejsce na listach muzycznych bestsellerów. Zmarł na nowotwór 10 września 2004 roku mając 66 lat.

"My Son John" jest płytą dobrą, ciekawą oraz nieoczywistą i z dumą prezentuję ją na swojej półce wśród innych, popularniejszych wydawnictw. A gdyby obdarzyć ją większą promocją w chwili jej wydania, mogłaby znaleźć się w płytotece pokaźniejszej liczby odbiorców. Stało się jednak inaczej i dziś album ten jest małą perłą na dnie jazzowego morza. Jeżeli jednak zanurkujecie w jej rejonie, dajcie jej proszę szansę i posłuchajcie co ma do powiedzenia. Naprawdę warto.

Ocena: 8/10

Lista utworów:

1. The Open Path
2. Here's Looking for You Kid
3. The Meaning of the Blues
4. Farewell Princess
5. Impetus
6. My Son John
7. Wozzeck's Dilemma
8. Witness
9. You Go to My Head

 

Komentarze

Popularne posty