W ogniu 10 pytań: Jacob Crucian
Jacob Crucian - pochodzący z Lublina raper, wokalista oraz producent muzyczny. W jego tekstach zapisana jest historia jego życia, zaś muzykę którą tworzy charakteryzuje niebywała różnorodność. Z tym większą radością ogłosić mogę, że zgodził się on odpowiedzieć na 10 moich pytań. Serdecznie polecam zatem lekturę niniejszego wywiadu.
Pablo Picasso twierdził, że sztuka oczyszcza duszę z kurzu codzienności. W takim ujęciu, bycie artystą pozwala Ci na duchowy zen?
Sztuka oczyszcza duszę z kurzu codzienności, lecz zarazem ta "codzienność" często jest sztuką. W moich tekstach znajdziesz wydarzenia, które naprawdę miały miejsce. Staram się pisać o tym, co widziałem lub przeżyłem. Przekazać emocje, które tkwią we mnie. Lubię fikcję literacką i na pewno użyję jej w swojej twórczości, lecz bez codzienności jako fundamentu twórczości nie odnajdziemy zen. Moja dusza nie odnalazła spokoju i ciężko będzie mi go odnaleźć. Staram się, lecz ambicje, otoczenie z jakiego się wywodzi, skrajności, jakie poznałem nie pozwalają mi na osiągnięcie tego stanu. Zawsze jest tak zwane "coś".
Sztuka to także dialog z drugim człowiekiem, to umiejętność wyrażania siebie. Jak więc brzmi przekaz Twojej twórczości, zawarty pośród rymów?
Mój przekaz jest stricte nieokreślony. Jestem artystą, który nadmiernie nie analizuje swojej twórczości. Działam nagle. Mam nagły atak weny. Piszę, robię muzykę. Bez obijania w bawełnę, piszę o szybkich znajomościach z płcią piękną, jak w utworze: "Sobota taka dobra", czy "Tony Hawk". Pisałem też o ciągłym poszukiwaniu sukcesu i pracy jaką wkładam, by przebić się przez massy, jak również o tym, ile pracy to kosztuje (utwór: "Na sam szczyt"). Pisałem również o poszukiwaniu siebie w chorobie w utworze "Ile". Podobnie podczas miłosnych uniesień, gdy tworzyłem "Płonie me ciało". Jest więc wiele utworów, jak ten najnowszy, który powstał z potrzeby stworzenia wakacyjnej piosenki, która umili ludziom, choćby wyprawę samochodem nad jeziorko. Podsumowując mój przekaz jest skierowany do każdego i każdy wyniesie swoją mądrość z moich piosenek. I to właśnie chyba jest dla mnie najważniejsze. Każdy musi sam odnaleźć swój kawałek muzycznego tortu.
We wspomnianym przez Ciebie utworze "Ile" stawiasz pytanie o cenę prawdziwej miłości. Pytasz "ile potrzeba mnie?". Chcesz bliższym być jej sercu. To było wtedy, dziś gdy go śpiewasz, czy utwór ten wciąż wzrusza? Nie ma tu bowiem happy endu. Wspomnienia lubią dręczyć...
Ten utwór po pierwszym przesłuchaniu może brzmieć, jak chęć dialogu miłosnego z drugą połówką, lecz tak naprawdę jest to rozmowa z samym sobą i podziałami we własnej głowie. Te stany mentalne i wydarzenia określiłem, jako kobietę. Często nazwy huraganów, czy klęsk, nazywamy kobiecymi imionami. Nie chciałbym, by ktoś określił mnie mianem "zwyrola" bez szacunku do kobiet. Jest to całkowita nieprawda. Kto poznał mnie bliżej wie jaki jestem. Ten zabieg tekstowy jest zatem całkowitym przypadkiem okolicznościowym. Piosenka "Ile" jest dla mnie bardzo ważnym utworem i często mnie wzrusza. Pokazuje jaką drogę przeszedłem oraz że warto walczyć z samym sobą o siebie i swoje marzenia. Nawet podczas największego chaosu mentalno-emocjonalnego.
Pytam o miłość, gdyż dość często zapraszasz ją do studia. Jest też obecna na nowym singlu - w piosence "Lek Na Zło". Jak zdefiniujesz zatem jej znaczenie w Twoim procesie twórczym? Miłość nie jedno ma ponoć imię, Ty zaś jak byś ją nazwał?
Dokładnie, miłość wiele ma imion. Dla jednych to dotyk, dla drugich prezenty. Dla mnie to często cisza, filozofowanie o sprawach błahych i wzniosłych, akceptacja, zrozumienie losu człowieka i zwierząt. Uważam "MIŁOŚĆ" za stan ducha i umysłu. Nie zawsze jest to relacja między dwojgiem osób, czy rodziną. "Lek Na Zło" powstał jako wakacyjna recepta na dobrze spędzony czas. Miłością w tym utworze jest zwykły "fun".
Jeśli przyjmiemy, że muzyka odzwierciedla emocje jej twórcy, które z nich towarzyszą Tobie najczęściej podczas pisania utworów?
Najczęściej pomimo różnej stylistyki i tematyki tekstowej - często agresywnej nawijki okraszonej wulgaryzmami, stawiam na pozytywne emocje. Warto cieszyć się życiem i doświadczać go w pozytywny sposób. Nawet jeżeli utwór wydaje patetyczny, a takie też się niebawem pojawią, to zakończenie takiego projektu jest dla mnie pewnego rodzaju katharsis. Nauką wyniesioną z danego stanu i sytuacji, którą opisywałem w utworze.
Cóż, rap nosisz w sercu, lecz dużo przed nim czerpałeś z innych wzorców. Grasz na gitarze, grasz na pianinie. Parasz się modelingiem. Której z tych pasji zawdzięczasz więcej i z którą wiążesz przyszłość? Czy widzisz siebie poza muzyką, w zupełnie innej branży?
Od zawsze byłem artystyczną duszą, Piotrusiem panem. I “chyba” zdrowym narcyzem. Od małego występowałem w teatrzykach szkolnych, gdzie grałem role i śpiewałem. Moje początki prawdziwego flirtu z muzyką wywodzą się od rocka - Jimi Hendrix, Led Zeppelin, Guns N' Roses, czy Metallica, to dzięki nim zacząłem grać na gitarze. Większość z nich pokazał mi mój dziadek, który pośrednio zapoczątkował moją pasję. Grałem w zespołach rockowo-metalowych. Wychowywałem się w bloku, na dosyć nieciekawym osiedlu w Lublinie. Pochodzę z rodziny, której nikt nic nie dał. Moi rodzice wszystko musieli robić sami. Długo mieszkaliśmy u dziadków, bo o mieszkanie było niestety ciężko. Rodzice jednak zawsze robili tak, by niczego nie brakowało, za co jestem im ogromnie wdzięczny. Gdy grywałem w kosza na osiedlu w wieku 11 lat, do rocka dołączyła muzyka zza oceanu. Ice Cube, NWA, Wu-Tang Clan, 50 Cent, Lil Wayne, Nas, Rage Against the Machine... To artyści, którzy zaczęli mocno wpływać na mój rozwój muzyczny. Polskim rapem zacząłem interesować się dość późno, bo dopiero jak skończyłem 19 lat. Modeling to również raczej jest odłam mojego artystycznego "ja".
Lubię tworzyć coś jakościowego, nawet jeśli są to tylko zwykłe zdjęcia. Jestem dzieciakiem, który zawsze starał się pracować na siebie, jak tylko potrafił, by odciążyć rodziców. Zbierałem bób i owoce na polu, pracowałem jako sprzedawca, przedstawiciel handlowy, czy na chłodni jako magazynier za granicą. Aktualnie prowadzę swoją działalność. Muzyka to jest to, co chciałbym robić full time. Bardzo dużo serca i własnych pieniędzy w to włożyłem i chcę, aby ta inwestycja się zwróciła i zarabiała na siebie. Zarabiała wiadomo miłością przyszłych fanów, ale i pieniędzmi.
Jesteś na dobrej drodze. Twoja kariera nabiera tempa, rosną oczekiwania. Dokąd więc zmierza Twoja ambicja w kontekście dalszych wyzwań?
Aktualnie chcę wydawać nowe utwory i grać kolejne koncerty, by pokazać się szerszej publice. Jako, że sam sobie jestem wodą, sterem, żaglem i marynarzem to jest to mega trudne zadanie, dlatego w roli wiatru w żagle zaczął działać mój manager Marcin Sosnówka, który pozwolił mi skupić się na twórczości. On zaś załatwia resztę spraw. Jest to złoty człowiek! Wierzę, że wspólnie wjedziemy na sam szczyt!
Masz nowy singiel, nowy teledysk, a kiedy pierwsza płyta? Jak długo każesz czekać słuchaczom na swój solowy longplay?
Płytę mógłbym wydać już dawno, tylko pytanie brzmi, po co? Fizyczną płytę uważam zresztą za przeżytek. Można ją nagrać dla wytrwałych fanów, ale mnie aktualnie zna bardzo mało osób, dlatego koszta tworzenia płyty wolę przeznaczać na marketing i nowe utwory. Może w przyszłości zepnę solowe projekty w całość i wydam płytę, lub wejdę do studia z jakimś dobrym inżynierem dźwięku i napiszę nową od zera! Czas pokaże.
Rozpoczęliśmy filozoficznie i tak też zakończymy. Gdybyś miał możliwość odbycia podróży w czasie, czy zmieniłbyś coś w swym dotychczasowym artystycznym życiu?
Zacząłbym wcześniej koncertować, za pół roku kończę 30 lat. Jest to dla mnie poniekąd ostatni moment na robienie muzycznej kariery. Koszta życia są aktualnie bardzo wysokie, a muzyczne hobby to droga zajawka. Tak poza tym, nic bym nie zmienił. Wszystkie wybory były najlepsze na stan wiedzy, jaką posiadałem w danym momencie życia.
No, a kogo chciałbyś spotkać na tej pętli czasu, spośród osób które cenisz?
Jest wielu ludzi, których chciałbym tam spotkać. Jestem osobą, która naprawdę szanuje wszystkich. Umiem znaleźć dobro i jakość nawet w mega mrocznych jednostkach. Jeżeli chodzi o muzyczne kolaboracje jest ich sporo. Na przykład: Young Igi, Żabson, Donguralesko, Malik Montana, Mrozu, Krzysiek Zalewski, Smolasty, Kaz Bałagane, Skolim, i wiele innych. Zagraniczni: PNL, Bonez MC, Raf Comora, Maluma, Asap Rocky, Future, itd. Kolejność jest zresztą całkiem przypadkowa.
Zdjęcia: materiały prasowe.
Komentarze
Prześlij komentarz